Markus Schleinzer wkroczył do pierwszej ligi austriackiej branży filmowej z rozmachem, gdy w 2011 roku debiutanckim filmem Michael walczył o Złotą Palmę na festiwalu w Cannes. Na Angelo reżyser kazał nam czekać aż siedem lat, prezentując go najpierw na festiwalach w Toronto i San Sebastian. Siedem wartych czekania lat.
Historię, a raczej legendę o tytułowym Angelo Solimana, już od przedszkola zna większość austriackich dzieci. Był sobie pewien przybyły na dwór austriackiej monarchii Afrykańczyk, którego ciało po śmierci zostało wypchane i stanęło w jednym z muzeów. Tu kończą się fakty, a następujące po nich domysły są przedmiotem sporów naukowców i badaczy. Jedni uważają, że był to pierwszy przypadek udanej społecznej migracji i kulturowej integracji. Angelo zaś jako wolny człowiek miał dobrowolnie ofiarować swoje ciało muzeum. Przeciwnicy tej teorii, w tym reżyser, nie mają złudzeń – Angelo Soliman nigdy nie zaznał pełnej wolności.

Kenny Nzogang i Kenny Nzogang w filmie „Angelo” (2018) | reż. Markus Schleinzer | © by Novotny & Novotny GmbH
Film otwiera długa sekwencja przybycia na statku młodocianych niewolników do Europy. Kamera przez pewien czas nie robi żadnego ruchu, a jedynie z oddali obserwuje przebieg wydarzeń. Z czasem przygląda się z bliska procesowi mycia i ubierania młodych chłopców z Afryki. Następnie spośród nich dama dworu (wybitna Alba Rohrwacher) wybierze z zimnym wzrokiem Angelo.
Opowieść ma trzy rozdziały – interwały czasowe ustawiono w ten sposób, aby historia Angelo miała logiczne wstęp i zakończenie. Akcja dotyczy aż trzech stuleci – zaczynamy od baroku, przechodzimy przez rokoko, kończąc na mieszczańskim biedermeierze. Angelo nie jest jednak filmem stricte historycznym, a raczej umieszczonym między wierszami komentarzem współczesności.
Angelo to bowiem przede wszystkim film o wykluczonej jednostce, pozbawionej prawa do samostanowienia. Reżyser zastanawia się, jak musi się czuć jedyny Afrykańczyk wśród wiedeńskiej arystokracji. Dworzanie chcąc zasymilować afrykańskiego chłopca uczą go francuskiego i niemieckiego, czynią partnerem rozmów Cesarza Józefa II. Gdy pojawia się miłość, wymierzają odpowiednią karę. Angelo dzięki przyjmującej go damie dworu staje się „aniołem”. Jednym z tych, o których sama potem powie, że nawet one „upadają z boskiej woli”. Czy ktoś jednak zainteresował się wolą Angelo?
Poczucie osaczenia i osamotnienia Schleinzer osiągnął jeszcze na jednej płaszczyźnie – obraz zamknął mianowicie w klasycznym formacie 4:3. Tak wąski kadr nie pozostawia wątpliwości – staje się metaforą niewoli osnutej na wszechobecnym, acz obłudnym przekonaniem o wolności. Wiedeńska arystokracja zamienia Angelo – dopóki się nie buntuje, ma stać u boku cesarza, stając się personifikacją odwagi, bogactwa i władzy monarszej.

Makita Samba jako Angelo Soliman w filmie „Angelo” (2018) | reż. Markus Schleinzer | © by Novotny & Novotny GmbH
Markus Schleinzer jest w Austrii specem od castingów filmowych. Dobierał obsadę do najgłośniejszych tytułów swojego profesora z Wiedeńskiej Akademii Filmowej, Michaela Hanekego. W Austrii krąży anegdota, że Schleinzer zna każdego tamtejszego aktora, który potrafi wypowiedzieć chociaż jedną linijkę tekstu. W filmie Angelo osiągnął apogeum swoich możliwości – absurdalna arystokracja i dwór nie miałyby odpowiedniego wydźwięku, gdyby nie siła ironii i chłód zaszczepione w grze aktorskiej. Na wyróżnienie zasługuje postać Cesarza – inteligentnego cynika, owładniętego własnymi monologami, tworzącego przeciwieństwo wyciszonego Angelo.
Wydawałoby się, że Schleinzer nie należy do grona reżyserów chętnie podejmujących temat kolonializmu. Wychowanek Hanekego decyduje się jednak naszkicować obraz niechlubnego, austriackiego wydarzenia. Jego dzieło stanowi klasyczną krytykę społeczeństwa obchodzącego się z obcymi w pozbawiony ludzkich odruchów sposób. W obrazie Austriaka drzemie silna próba zadania pytań nam, współczesnym. O sens wolnej woli. I wolności.
Angelo (2018) | 111 min | dramat historyczny | reż. Markus Schleinzer
Powiązane artykuły
- 53
Największy międzynarodowy festiwal filmowy w Austrii pod okiem nowej dyrektor Evy Sangiorgi nabiera bardziej kobiecych kształtów. Zarówno retrospektywy, jak i cykl kinematografii światowych odkrywa to, co zapomniane i przybliża to, co do tej pory uchodziło za hermetyczne. Viennale 2019 chce poszerzać horyzonty. A do tego potrzeba wiedzy. I tak jeden…
- 51
Joy w reżyserii Sudabeh Mortezai będzie reprezentował Austrię w walce o wejście do pierwszej, Oscarowej dziesiątki „najlepszych filmów nieanglojęzycznych”. Taką decyzję podjęło jury FAMA, czyli Fachverband der Film- und Musikindustrie. Austriacka reżyserka irańskiego pochodzenia ma już na swoim koncie cztery produkcje. Karierę rozpoczynała jako reżyserka filmów dokumentalnych Children of the…