Wiesław Trzeciakowski, bydgoski poeta i tłumacz, laureat tegorocznego wyróżnienia za niezwykle bogatą czterdziestoletnią działalność literacką, przyznawanego przez Marszałka Woj. Kujawsko-Pomorskiego, opowiada nam o tajemnicy poezji, zapomnianym pięknie słowa i austriackim poecie Georgu Traklu.
♦♦♦
Skąd u Pana wzięła się miłość do poezji?
Taki się urodziłem. Tego nie można w sobie wytworzyć. Potrzebna jest wrodzona wrażliwość, poetycka osobowość i życiowe doświadczenie. W poezji najważniejsze są emocje, które przekładają się na zapis poetycki. Sztuka bez emocji jest martwa. Rola rozumu polega na uporządkowaniu doświadczeń, on nigdy ich nie wyprzedza, dlatego po czasie coś tam z tego rozumiemy, a życie biegnie przed nami w tajemnicy.
Wszak istnieje poezja intelektualna.
Owszem, wiersz zawiera zawsze refleksję, ale ona musi się wyrażać emocjami, obrazami, wzruszeniami, a nie rozumową strukturą i kalkulacją. Od tego jest filozofia. Albo Miłosz (śmiech).
W Pana poezji często odwołuje się Pan do dzieciństwa.
Im jestem starszy, tym częściej (śmiech). Ale owo odwoływanie się jest jedną z kondycji poety. Wszak dzieciństwo należy do ważnych elementów autobiograficznych twórcy, do takiej przeszłości, która zmienia się w wyobraźni poety w osobistą mitologię, tak tworzą się poetyckie mity, które zawierają w sobie osobiste doświadczenia poety. To są elementy poezjotwórcze. Kiedyś w dzieciństwie o mało co nie utonąłem. W mojej ukochanej rzece Brdzie. Napisałem o tym wiersz. Ale nie jest to wszak wiersz o tym, że tonę. To jest opowieść o moim przeświadczeniu, że na dno pchało mnie zło czające się gdzieś na brzegu. To jest właśnie ten mit biograficzny, którego celem jest wyjaśnienie zdarzeń.
Wierzy Pan w przeznaczenie, kryje się w Panu fatalizm?
Przeznaczenie tak (w duchu chrześcijańskim), fatalizm nie. Należę do grona tych, którzy przeżyli nawrócenie. Którzy doświadczyli tej łaski.
Jak to się stało?
Powiem tak. Stało się to w 1977 roku. I może tyle wystarczy. Po prostu przyszła do mnie miłość, inna niż seks i cielesność. Dodam też, że wcześniej było ze mną źle, moralnie. Nawrócenie zmieniło wszystko, także moją wizję poezji. Prawdziwym autorem wierszy jest Bóg. Ja jestem Jego ministrantem sekretarzem, moje są tylko błędy. Natchnienie jest rzeczywiście źródłem prawdziwej kultury życia, czyli Bożej duchowości objawionej przez człowieka, dotyczy to także literatury.
I nagle owa łaska na Pana spłynęła i stał się Pan innym człowiekiem?
Bóg może kogoś nawrócić w błysku chwili. Człowiek musi to zrobić ewolucyjnie. Od aktu łaski do naprawy mija czas. Ewolucja moralna jest powolniejsza od tej intelektualnej. A ja byłem spokojny. Wiedziałem Kto mnie prowadzi w dobrym kierunku.
Ale jest też Pan i tłumaczem. Stąd nasza znajomość. Wszak zajmuje się Pan między innymi przekładami wierszy Trakla.
Nie zaczęło się od Trakla, a od Novalisa, którego przetłumaczyłem Hymny do Nocy i wydałem utwór w dwujęzycznej książce w 2001 roku. I co ciekawsze, tłumaczenie to oparte jest na wersji oryginalnej (rękopis). W 1996 roku przywiozłem rękopis (transkrypcja drukiem) z Oberwiederstaedt (Niemcy). Dotychczasowe polskie przekłady brały się z wersji Friedricha Schlegla, z 1800 roku, z jego poprawkami i prozowym (!) zapisem wersów tego poetyckiego tekstu Novalisa.
A co z Traklem?
Trakl kochał twórczość Novalisa, a zarazem łączył w swojej poezji i dekadentyzm i ekspresjonizm. Tym mnie urzekł, obok tonacji i kolorystyki tych wierszy.
Co jest takiego urzekającego w Traklu?
Jest malarski, to raz. Sam o tym pisałem w eseju o kolorach w jego poezji. Po drugie, każdy wiersz to obraz jego duszy, odbicie jego mitologii życiowej i emocjonalnej, dlatego racjonalizm interpretatora może ponieść tutaj klęskę. Wielki filozof XX wieku, z pochodzenia Austriak, Ludwig Wittgenstein pisał, że niewiele z tego rozumie, ale ta poezja go urzekała, fascynowała! Świat poetycki Trakla jest światem lustra. Widzisz ten świat w wierszu jako odbicie, ale wejść do lustra nie można, prawda? Stąd też jego poezja jest niezwykle trudna do interpretacji i do przetłumaczenia. Trzeba znaleźć metodę, boczne drzwi, okno i wejść do środka. Ale praca tłumacza jest dla mnie pobocznym zajęciem. Jeśli chodzi o przekłady wierszy Trakla, to wybitne osiągnięcia ma profesor Andrzej Lam z Warszawy, zrobił to systematycznie, w ujęciu historycznoliterackim. Ja zaś tłumaczę tylko to, co u Novalisa lub Trakla ma związek z moim życiem. To motywacja artystyczna, a nie przekładowa, czyli szukanie tożsamości i wartości, także sprawy warsztatowe. Jestem sam poetą, a nie tłumaczem.
Poetą sprzeciwiającym się współczesności. Epigonem klasyki?
Jakim epigonem? Nigdy nie ma prostych powrotów do przeszłości, żyjemy w innym czasie i miejscu, wraca się raczej do wielkich artystycznych wzorców sztuki i literatury w innym celu: odnowy! Tak, jestem odnowicielem, w czasach współczesnej masowej degeneracji, skutków ateizmu, materializmu i dehumanizacji, różnych form satanizmu (antysztuka i bełkoty programowe, odrzucanie lub niszczenie technik artystycznych za trudnych dla fałszywych „artystów”) uczyłem się wyobrażeń o poezji i warsztatu od najlepszych poetów, od starożytności do współczesności, a z polskich poetów najbliżej mi do poezji Zbigniewa Herberta, choć jest w niej za mało przejmujących emocji, a za dużo racjonalizmu. Ale to nie jest krytyka ani zarzut, to wynika jedynie z moich potrzeb i oczekiwań, aby powstała pełna tożsamość i osobista relacja między poetą a czytającym jego wiersze. Podobny problem mogą mieć inni z moimi wierszami.
Chcielibyśmy podziękować Wiesławowi Trzeciakowskiemu za jego obecność na naszych łamach od samego początku istnienia magazynu. Dziś jest naszym przyjacielem. Był tym, który jako pierwszy nas polubił i docenił. Był i jest naszym naukowym i duchowym wsparciem. Dziękujemy za wrażliwość i mądrość.
Rozmawiali Natalia Brzozowska i Piotr Krzyżanowski
Wiesław Trzeciakowski
Poeta, prozaik, eseista, tłumacz niemieckiej poezji i eseistyki, krytyk literacki (literatura polska i niemieckojęzyczna XIX w.), badacz historii Bydgoszczy w latach 1939-1945. Laureat głównej nagrody XII Ogólnopolskiego Festiwalu Poezji w Łodzi (1978) za książkowy debiut poetycki (Chłopiec z różą, Łódź 1979). Laureat XII Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. W. Broniewskiego w Płocku (2000 r., II nagroda) oraz honorowej nagrody “Białego Pióra” (Warszawa – Płock, za rok 2000) im. D. Stolarskiego za humanistyczne wartości w literaturze. Członek Internationale Novalis Gesellschaft (Niemcy). Wydał do tej pory jako autor i współautor 31 książek. Autor kilkuset publikacji prasowych (eseje, przekłady, wiersze, opowiadania, artykuły naukowe z historii, literatury i filozofii, recenzje) czasopismach polskich jak: Odra (Wrocław), Dekada Literacka (Kraków), Teksty Drugie (IBL PAN Warszawa), Topos (Sopot), Przegląd Artystyczno-Literacki (Toruń), Kwartalnik Artystyczny (Bydgoszcz), Hybryda (Kraków). W tym roku wydał kolejny tomik poetycki – Cały mój człowiek.
Barbara
Lipiec 13, 2018Mądre słowa dobrego człowieka i niezwykłego poety. Bardzo cenię zarówno jego Novalisa, jak i jego własne książki poetyckie.